[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zachowuje, to jeszcze pyta: "Co pan taki smutny".
Zglupialem na moment, ale juz po chwili odpowiedzialem pytaniem:
 Czy zna pan warszawska przerobke bajki o myszce i zolwiu?  i nie czekajac na
odpowiedz zacytowalem:  "Zalowala myszka zolwia,, ze w skorupce siedzial. Mam
cie w d& , lajzo glupia, zolw jej odpowiedzial". Teraz to samo  mowilem dalej.  Ja
do niego z sercem, a on do mnie z twarza. Pozaluj takiego  to cie jeszcze opatyczy.
Wieczorem "pan redaktor" powiedzial, ze chcialby ze mna porozmawiac. Wyszlismy
na korytarz i "pan redaktor" prosil mnie, zebym sie nie gniewal na "pana majora".
Jest to czlowiek, ktory przeszedl tragedie zyciowa, ma zszarpane nerwy. Bardzo
dobry czlowiek, lecz lezy juz pol roku i zamiast poprawy okazalo sie w ostatnich
dniach, ze jest pogorszenie. Dlatego taki zdenerwowany.
 Nie mam zamiaru odgrywac sie  odpowiedzialem  ale tez wiecej sie do niego nie
odezwe.
Po dwoch dniach, gdy bylem na badaniu, doktor zapytal, jak mi sie zyje w moim
pokoju.
 Nie bardzo  odpowiedzialem zgodnie z prawda.  Sztywne towarzystwo. W pokoju
jestem tylko wtedy, gdy musze. A najgorszy major. Opowiedzialem doktorowi
przedwczorajsze nieporozumienie z majorem.
 Mialem zamiar odegrac sie za ten wyskok, ale rozmawialem z redaktorem i
zrezygnowalem, chociaz wcale mnie nie przekonal. Ze on nerwowy, bo chory! Coz z
tego! Tu nie ma ludzi zdrowych. Kazdy jest chory. Kazdy ma swoje przezycia i kazdy
ma podstawe do tego, zeby byc nerwowym.
 Nie mialby pan racji, gdyby mu pan dokuczal-odpowiedzial doktor. Czy zna pan
chociaz troche jego zycie? Jesli nie, niech pan poslucha:
W 1940 roku dostal sie do Anglii i przez cala wojne byl na stacji bombowcow. Przed
powrotem do kraju obiecano mu, ze bedzie pracowal w lotnictwie. Pan rozumie
chyba, czym dla lotnika jest samolot, latanie. Wrocil do kraju, za ktorym tesknil, i do
starej matki, ktora potrzebowala lego opieki. Wrocil w najgorszym okresie. Mogl nie
wrocic, tak jak wielu innych, a matce mogl pomagac winny sposob. Po powrocie do
kraju nie otrzymal pracy w lotnictwie. Matka wkrotce umarla. On zachorowal na
gruzlice i jest powaznie chory. Leczymy go- lecz czynnikiem, ktory pomaga w
leczeniu, jest dobry stan psychiczny i samopoczucie chorego. Jemu brak jest
dobrego samopoczucia. No bo: pracuje w wielobranzowej spoldzielni Za 1200 zlotych
miesiecznie. Nie ma zadnej rodziny. Zajmuje pokoj w lokalu wielorodzinnym 
halasliwym, gdzie nie licza sie z jego osoba. W mieszkaniu sa dzieci, wiec z obawy
przed zakazeniem gruzlica staraja sie szykanami wygnac go z tego domu. Wkrotce
skonczy sie okres chorobowy, wiec obawia sie, ze moga go zwolnic z pracy, a stan
zdrowia ulegl znacznemu pogorszeniu.
Czy to panu cos mowi?  i nie czekajac na odpowiedz doktor mowil dalej:
 A teraz druga sprawa. Czytal pan zapewne, ze lotnik, ktory rzucil bombe atomowa
na Hirosime, zwariowal. Nie mogl wytrzymac swiadomosci, ze stal sie przyczyna
smierci tylu ludzi. Major tez latal i rzucal bomby na otwarte miasta, i wiedzial, ze
kazda bomba zabija ludzi, ktorzy jemu bezposrednio nie zagrazaja  kobiety, dzieci,
starcow. Zolnierz na froncie strzela i zabija w bezposredniej walce tych, ktorzy jego
chca zabic  a ten rzuca bomby i widzi walace sie domy, w ktorych mieszka cywilna
ludnosc. Nienawisc do wroga to jedna sprawa  a psychika czlowieka to juz inna
sprawa i rozne sa reakcje ludzi na te sama sprawe. Skad pan moze wiedziec 
zapytal doktor  czy wtedy, gdy on tak lezy i patrzy w jeden punkt na suficie, nie
mysli wlasnie o tych, na ktorych rzucal bomby? A moze on swoj obecny los i
chorobe uwaza za kare boza. Co my mozemy o tym wiedziec? Czy nic nie
powiedziala panu jego odpowiedz: "A co to pana moze obchodzic?" Jego mecza
sprawy, o ktorych z nikim nie chce mowic- a to na pewno nie sa tylko sprawy
choroby; mieszkania, pracy&
 Przekonal mnie pan, doktorze  odpowiedzialem  zmienie swoj stosunek do
niego. To, co mi pan przedstawil, nie przyszlo mi do glowy.  Widzi pan  dodal
doktor  my mamy za malo czasu dla pacjentow.
Doktor powinien nie tylko rozpoznac chorobe i dawac leki. Powinien rozmawiac z
chorymi. Chcialbym miec chociaz dwie godziny w Tygodniu na rozmowe z kazdym
chorym, ale brak asystentow, a sam jestem zawalony rozna papierkowa,
administracyjna, biurokratyczni robota. Sa problemy zyciowe chorych, ktore madry
lekarz w rozmowie z chorym pozna, odpowiednia argumentacja potrafi stepic ostrze
problemu, poprawi samopoczucie chorego i w ten sposob przyczyni sie do szybszej
poprawy jego zdrowia. Co sie pan tak zamyslil?  spojrzal na mnie uwaznie doktor.
 Zastanawiam sie: kto winien?  odpowiedzialem.
Z majorem stosunki ukladaja sie coraz lepiej. Przez pewien czas unikalem
bezposrednich rozmow, zeby nie doprowadzic do nowych zadraznien. Przekonal sie
do mnie z okazji drobiazgu.
Zauwazylem, ze major ma kilka angielskich ksiazek, ktore czyta "na okraglo". Czyta
ksiazki z biblioteki sanatoryjne j, ale kazdego dnia czyta tez ksiazki angielskie, zeby,
jak mowi, nie zapomniec jezyka. Wtedy wpadlem na pomysl: napisalem do znajomej,
ktora jest tlumaczem jezykow obcych, zeby przyslala kilka dobrych, jej juz
niepotrzebnych angielskich ksiazek, zaznaczajac, ze zwrotu nie bedzie. Po tygodniu
przyszla paczka z czterema ksiazkami.
 Czytal pan to?  zapytalem podajac majorowi ksiazki.
 Nie czytalem  odpowiedzial uradowany, przegladajac tytuly.  To sa bardzo dobre
ksiazki. W jaki sposob pan je zdobyl?
Patrzac na jego zadowolenie, pomyslalem, ze dla tego widoku warto bylo poniesc
duzo wiekszy trud, zeby te ksiazki zdobyc.
Po kilku dniach major zwraca mi ksiazki z podziekowaniem.
 Niech pan je zatrzyma. Ja w te ksiazki moglbym piec lat patrzec i tez nic bym nie
zrozumial.
Od tego czasu z majorem zytem w idealnej zgodzie. Wkrotce zostal wypisany, zeby
w swojej instytucji nie stracic prawa do dalszego leczenia sanatoryjnego.
Rano wezwano mnie na przeswietlenie. W gabinecie rentgenowskim cala grupa
lekarzy z innych oddzialow..
 Jest plyn?  zapytalem, gdy juz mnie ogladali pod rentgenem.  Sucho 
odpowiedzial doktor.
Zapytalem ordynatora, co moglo byc przyczyna powstania plynu. Nie zmoklem, nie
zaziebilem sie, wiec skad plyn?
 Rozpuszczamy odme. Juz trzy miesiace nie dopelnialismy. Przez trzy lata pluco
przyzwyczailo sie do odmy. Teraz, gdy nie dopelniamy, pluco sie rozpreza, nastepuje
podraznienie tkanek.i& plyn. Ale-plynu juz nie ma, wiec wszystko skonczylo sie
dobrze.
Dzisiaj wyjechal "pan redaktor". Nareszcie skonczylo sie niewygodne lezenie na
przystawce. Przystawka jest zlem koniecznym, wiec gdy zwalnia sie lozko,
przystawke sie likwiduje. Redaktor wyjechal po poludniu, w czasie gdy juz na
oddziale nie bylo lekarzy. Po powrocie z kolacji spostrzeglem, ze na zwolnionym
lozku jest juz czysty posciel.
 Kto polozyl posciel?  zapytalem.  Przeciez ja sie przenosze na to lozko, a
posciel moja jest jeszcze czysta  przedwczoraj zmieniana. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • delta-subs.pev.pl