[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Skarbie, zostaw zmartwienia na jutro.
Wystawiła głowę przez okno i nie zważając na wiatr jechała tak, zatopiona w myślach. O Boże, jak
samotnie wyglądam, skonstatowała Holly. Co za okropny widok! Rozejrzała się speszona po
pokoju, ale w porę zwróciła oczy na ekran. Pohukiwała właśnie dziarsko na koleżanki, stojąc na
O Connell Street.
- Dobra, dziewczyny. Szturmujemy  Boudoir . I nikt nas nie powstrzyma, a już na pewno żadne
kretyńskie goryle, którym wydaje się, że trzęsą klubem.
Z tymi słowy pomaszerowała, jak jej się wówczas zdawało, prosto przed siebie. Koleżanki
przyklasnęły i ruszyły za nią.
Następne ujęcie przedstawiało dwóch bramkarzy przed  Boudoir , którzy kręcili głowami.
- Przykro nam, moje panie, ale nie dzisiaj.
- A wy wiecie - spytała bez zmrużenia powiek Denise - z kim macie do czynienia?
- Nie.
Obaj patrzyli w przestrzeń, lekceważąc starania dziewcząt.
- No właśnie! - Denise ujęła się pod boki. - A to jest bardzo znana księżniczka Holly z fińskiej
rodziny królewskiej.
Holly spiorunowała Denise wzrokiem. W barze cała rodzina ryknęła śmiechem.
- Sam nie napisałbym lepszego scenariusza - mówił, zaśmiewając się Declan.
- Księżniczka? - dziwił się wąsaty bramkarz. - Paul, czy w Finlandii jest monarchia?
- Chyba nie, szefie.
Holly zbyła ich monarszym machnięciem ręki.
- Widzisz? - powiedziała Denise. - Narobicie sobie wstydu, jeśli jej nie wpuścicie.
- Nawet jeżeli ją wpuścimy, wy zostajecie.
Wąsacz wskazał gestem czekającym z tyłu gościom, żeby przeszli.
- O nie! - zaprotestowała ze śmiechem Denise. - Jestem jej dworką.
- Jej książęca mość musi się napić - przyszła jej w sukurs Holly. - Jej książęca mość umiera z
pragnienia.
Paul i Wąsacz starali się zachować kamienną twarz.
- Nie, naprawdę, dziewczyny, tu wchodzą tylko członkowie klubu.
- Przecież jestem członkiem rodziny królewskiej! - przypomniała im Holly.
- Księżniczka i ja nie sprawimy wam kłopotu - przymilała się Denise. Wąsacz wzniósł oczy do
nieba.
- No dobra. Wchodzcie - wreszcie zlitował się i zrobił im przejście.
- Bóg zapłać - powiedziała Holly, wkraczając do środka.
- Wariatka - skomentował Wąsacz ze śmiechem i zebrał się w sobie na widok grupy nadchodzącej z
Ciarą.
- Czy moja ekipa filmowa może wejść ze mną? - spytała ufnie Ciara typowym australijskim
akcentem.
- Chwileczkę, zaraz sprawdzę. - Paul odwrócił się, zamienił z kimś kilka słów przez krótkofalówkę.
- Dobra, nie ma sprawy. Wchodzcie.
- To ta australijska piosenkarka, tak? - upewnił się Wąsacz.
- Tak. Aha, niezła sztuka.
- Powiedz chłopakom, żeby mieli na oku tę całą księżniczkę. I żeby nie wchodziły w drogę
piosenkarce z różowymi włosami.
Oglądając teraz wnętrze klubu  Boudoir na ekranie, Holly przypomniała sobie, że klub je
rozczarował. Czytały w jakimś czasopiśmie, że jest tam fontanna, do której podobno kiedyś
wskoczyła Madonna. Holly wyobrażała sobie wielki wodospad z szampana spływający po ścianie
klubu, otoczony przez śmietankę towarzyską. Goście raz na jakiś czas podstawiają kieliszki, by
uzupełnić musujący trunek. Tymczasem okazało się, że zamiast kaskad szampana pośrodku
okrągłego baru znajduje się duże akwarium. W ogóle lokal był mniejszy, niż się spodziewała. W
głębi wisiała wielka złota kotara, w kącie sali na podwyższeniu stało rozłożyste królewskie łoże. W
złotej jedwabnej pościeli leżały dwie szczuplutkie modelki, pomalowane na złoto, w złotych
stringach. Słowem jeden wielki kicz.
- Rany, ale te stringi skąpe! - zawołała zdumiona Denise. - Plaster na moim małym palcu jest
większy.
Tom zaczął nerwowo skubać mały palec Denise. Holly znów spojrzała na ekran.
- Dobry wieczór, tu Sharon McCarthy. Witam w wiadomościach o północy.
Sharon stała przed kamerą, trzymając butelkę, która miała imitować mikrofon. Declan przekrzywił
kamerę tak, żeby uchwycić w kadrze znanych prezenterów telewizji irlandzkiej.
- Dzisiaj, w dniu trzydziestych urodzin, księżniczka Holly z Finlandii wraz z dworką uzyskała
wstęp do słynnego, elitarnego klubu  Boudoir . W klubie bawi się również australijska gwiazdka
rocka, Ciara, z własną ekipą filmową oraz... - Tu Sharon podniosła palec do ucha, jakby
nasłuchiwała dalszych informacji. - Właśnie dostałam najświeższe doniesienia... Dosłownie przed
chwilą widziano, jak Tony Walsh, ulubiony spiker Irlandczyków, się uśmiecha. Jest z nami naoczny
świadek. Witaj, Denise. - Denise wdzięczyła się przed kamerą. - Denise, opowiesz nam, jak to
wyglądało?
- Siedziałam tuż obok jego stolika, zajęta własnym towarzystwem, gdy wtem pan Walsh pociągnął
z kieliszka i uśmiechnął się.
- To doprawdy coś niesłychanego! Czy to aby na pewno był uśmiech?
- Może zrobił grymas, chwytając oddech, ale moje koleżanki też uznały to za uśmiech.
- Zatem byli inni świadkowie?
- Owszem, księżniczka Holly widziała całe zdarzenie.
Kamera przebiła się do Holly, która na stojąco piła z butelki szampana przez słomkę.
- Powie nam pani, czy to był grymas, czy uśmiech?
Holly najpierw stropiła się, a potem postawiła oczy w słup.
- Chyba grymas. Przepraszam, to wszystko przez tego szampana.
Publiczność w  Klubie Diwa trzęsła się ze śmiechu. Speszona Holly ukryła twarz w dłoniach.
- No dobrze - podsumowała Sharon - sami państwo słyszeli. Jako pierwsi podajemy, że dziś
wieczorem najbardziej ponury prezenter Irlandii uśmiechnął się przy świadkach. Oddaję głos do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • delta-subs.pev.pl