[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wydało mi się podejrzane, \e zgubiła pamiętnik. To musi
być sprawka Instytutu. Nie ma innego wytłumaczenia. opuściło i trzymałam się, oddychając cię\ko po wysiłku.
- Obyś miała rację - mruknął. - Muszę o tym powiedzieć Znowu zaczęłam nasłuchiwać i skupiłam się na
Akiemu. otaczającym nas lesie.
- Margo co się dzieje? - spytał zasapany Max.
- Jasne - zgodziłam się z nim. - Powinien przez jakiś czas
jej unikać.
- Poczułam... - powiedziałam. - Nie wiem, co to było.
- Poczułaś coś? - powtórzył za mną Max. - Jakiś zapach?
Dalej szliśmy w milczeniu, zastanawiając się nad tym, co
protestowałam. - To było coś innego. Miałam podobne
dalej robić. Las i księ\yc nadal nas przyciągały, ale obyd-
wraznie jak wtedy, kiedy miał mnie zaatakować
woje byliśmy zbyt zmęczeni i zdenerwowani ostatnimi wy-
S w e t e r . P o prostu wiedziałam, \e jesteśmy w
darzeniami, by zwracać na niego uwagę.
niebezpieczeństwie i powinniśmy uciekać, natychmiast.
Nagle coś poczułam. Po plecach przebiegł mi dreszcz, a
- W niebezpieczeństwie? Dlaczego? Ja niczego nie czułem.
na rękach poczułam gęsią skórkę. Coś było nie tak. Za
- Max, nie wiem, o co w tym chodzi. Po prostu coś kazało
trzymałam się i wsłuchałam w las.
Mi uciekać. Instynkt czy coś w tym rodzaju. Nie potrafię
śadnego dzwięku, zupełna cisza. Jednak było w tej ciszy
coś dziwnego, podejrzanego. tego nazwać.
Zaczęłam nasłuchiwać, ale jedynym dzwiękiem, jaki do-
- Co się stało? - spytał zdezorientowany Max, wyrwany
cierał moich uszu, był cichy szum wiatru w koronach
gwałtownie ze swoich myśli, gdy pociągnęłam go za rękę.
Nie czułam ju\ tego dziwnego dreszczu. Dzięki pełni
- Cii... - szepnęłam i znowu zaczęłam nasłuchiwać. - Czujesz
to?
księ\yca widoczność była doskonała. Zaczęłam się
oglądać, ale pomiędzy pniami wielkich drzew nie
zauwa\yłam niczego, co zwróciłoby moją uwagę.
56
57
- Co się stało?! - spytałam i zaczęłam się niepewnie roz-
- Margo, nie rozumiem cię - szepnął Max i wziął mnie za
rękę, wyrywając z zamyślenia.
glądać.
- Wtedy, zanim Sweter mnie zaatakował, poczułam coś
- Czujesz ten zapach?
dziwnego. Jakby ostrze\enie, \e zaraz stanie mi się coś złe
- Zapach? - powtórzyłam bezmyślnie i wciągnęłam głę-
go - powiedziałam, patrząc mu w oczy. - Teraz czułam to
boko powietrze do płuc.
samo, tylko o wiele mocniej.
Hm, rzeczywiście coś było nie tak. Powietrze nie pachnia-
- Czemu ja tego nie poczułem? - zapytał.
ło lasem. To znaczy pachniało, ale inaczej. Było jeszcze coś,
- Nie wiem - odpowiedziałam. - Mo\e to ma jakiś zwią-
ledwie wyczuwalnego, ostrego. Nie miałam pojęcia, co to
zek z moimi dawnymi snami, które spowodowały tamte le-
mo\e być.
ki... Mo\e coś się nie udało w tym ich doświadczeniu.
Max nagle skręcił w bok i zrobił parę kroków naprzód, na-
A. mo\e to są skutki uboczne, których przedtem nie stwier-
dal głęboko wciągając powietrze. Zbli\yłam się do niego
dzili.
i tak\e spróbowałam wychwycić ten dziwny zapach.
- Bo\e, Margo - westchnął Max i przytulił mnie.
Znowu zaczęliśmy się zagłębiać w las. Zapach był
Staliśmy tak objęci, czując, \e \adne zło nie mo\e nas te-
coraz intensywniejszy.
faz dosięgnąć, bo jesteśmy razem.
- Jakby znad jeziora - mruknął do siebie Max i ruszył
- Chodzmy ju\ do domu -- szepnęłam i ruszyliśmy
przed siebie.
w ciemność przed sobą.
- Co to takiego? - pytałam, idąc za nim.
To za du\o wra\eń jak na jeden wieczór. Wystarczyłaby mi
Nagle Max przystanął, wyrwany z zamyślenia, i odwrócił
Po prostu randka z Maksem. Niczego więcej od \ycia nie \ą-
H; w mój ą stronę.
dałam. Moim jedynym pragnieniem było to, \eby Max był
- Chodzmy - powiedział i pociągnął mnie za rękę, oddala-
ze mną, a cała reszta mogła iść w diabły - zwłaszcza Instytut
jąc się od zródła zapachu.
z tymi swoimi eksperymentami. Ten nadajnik, który mi
O co chodzi? - spytałam, nic nie rozumiejąc. - Co to za
wszczepili, nie dawał mi o sobie zapomnieć. Wystarczyło lek-
zapach?
ko dotknąć skóry na karku, by poczuć pod palcami dziwne
- Niewa\ne - mruknął i szedł, ciągnąc mnie za sobą.
Zgrubienie.
Nie wiedziałam, co się dzieje.
W oddali pomiędzy drzewami było ju\ widać mój dom
A on jeszcze ciągnie mnie za sobą jak psa!
i ogród. Mieliśmy właśnie wyjść z lasu, gdy tym razem Max
- Co to był za zapach? - powtórzyłam pytanie, gdy ju\
raptownie się zatrzymał. Gdyby nie to, \e mnie obejmował,
dotarliśmy do ogrodzenia okalającego mój dom.
Pewnie bym poleciała do przodu, tak mnie zaskoczył. Spoj-
- Zapewniam cię, \e wolałabyś nie wiedzieć - mruknął i
rzałam szybko na niego.
potarł dłonią kark.
Coś było nie tak. Max miał skupioną twarz i zmarszczył
Dla kogoś obcego ten gest mógłby nic nie znaczyć, ale ja
brwi.
wiem, \e jeśli Max tak robi, to znaczy, \e się czymś bardzo
A Max nie marszczy brwi bez powodu.
denerwuje.
59
58
- Powiedz mi, co to było! - naciskałam dalej. - Przecie\ ju\ to robisz - zaśmiał się cicho, jednak jego
- .. .Padlina - odpowiedział, a ja poczułam, jak coś mi sta oczy pozostały powa\ne.
je w gardle.
- Boję się tego czegoś, a nie będzie mnie z tobą, jak
- To chyba w lesie coś normalnego, no nie? - spytałam. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • delta-subs.pev.pl